Pierwsza połowa meczu toczyła się w wyrównanym tempie, ze wskazaniem na ekipę z Zebrzydowic. Ich dobra gra została udokumentowana w 10. minucie, gdy Tomasz Śleziona urwał się prawą stroną, dograł na 7. metr do nabiegającego Rafała Górczyńskiego, który całość spuentował celnym strzałem. Puńcowianie dość nieśmiało próbowali odmienić losy meczu. Swoje okazje mieli m.in. Alan Pastuszak oraz Szymon Chmiel, lecz za każdym razem "czegoś" brakowało.
Po zmianie stron kolejne trafienie dołożyli gospodarze. W 55. minucie Śleziona na gola zamienił dobrze rozegrany krótki rzut rożny. Wydawać się mogło, iż to podetnie skrzydła ekipie z Puńcowa. Nic bardziej mylnego. Puńcowianie wykazali się w tym meczu nie lada charakterem. Ale po kolei...
W 61. minucie bramkę kontaktową zdobył Tomasz Szyper, który wykorzystał podanie od Pastuszaka po efektownej, zespołowej akcji. Niespełna kwadrans później było już 2:2. Arkadiusz Brachaczek, który wszedł w przerwie, głową zamknął dogranie od Szypera. Kilkanaście sekund później sam ponownie wpisał się na listę strzelców, pewnie egzekwując "11" podyktowaną za faul na Macieju Ruckim.
Czy prowadzenie 3:2 satysfakcjonowało Tempo? Najwidoczniej nie. Kolejne trafienia sypały się niczym z rogu obfitości. Do bramki Spójni trafiali kolejno: Tomasz Stasiak, Dariusz Dziadek oraz po raz trzeci w tym meczu Szyper i mecz zakończył się wygraną Tempa 6:2. Jak widać w futbolu wszystko jest możliwe.