Spotkanie korzystniej rozpoczęła Spójnia. Po uderzeniu z rzutu wolnego piłka odbiła się od muru, spadła pod nogi Łukasza Worka, który na "raty" pokonał Piotra Walasa. Odpowiedź LKS-u Pruchna była natychmiastowa. Z bocznego sektora dośrodkował Kacper Brachaczek, a celną główką popisał się Kamil Gabryś. Futbolówka nim zatrzepotała w siatce, odbiła się jeszcze od poprzeczki.
- Brakowało nam w tym meczu skuteczności. To była prawdziwa wymiana ciosów, akcja za akcję, ale rywalowi dopisało szczęście. Jest wielki niedosyt... - przyznał po spotkaniu Tomasz Wróbel, trener gości, którzy do szatni na przerwę schodzili przegrywając. W 33. minucie Walasa z najbliższej odległości zaskoczył bowiem lis pola karnego - Tomasz Śleziona.
Przyjezdni w drugiej połowie musieli gonić wynik, a okazje ku temu były wyborne - dość wspomnieć, że Kamil Walczak trafił w poprzeczkę, a przy uderzeniu Juana Pablo Alvareza Munera świetną paradą popisał się Tomasz Żubertowski. - Atakowaliśmy, kontrolowaliśmy mecz, a rywal nas kontrował - zauwawża Wróbel.
Spójnia w 85. i 89. minucie wzorowo skarciła nieskuteczność swojego przeciwnika. Wpierw na 3:1 przymierzył Michał Szmitd, wkrótce końcowy gwizdek ustalił Robert Janulek, finalizując szybki kontratak.
Spójnia w 85. i 89. minucie wzorowo skarciła nieskuteczność swojego przeciwnika. Wpierw na 3:1 przymierzył Michał Szmitd, wkrótce końcowy gwizdek ustalił Robert Janulek, finalizując szybki kontratak.
sportowebeskidy.pl