Mecz idealnie ułożył się dla wiślan, którzy już w 15. minucie celebrowali trafienie, po tym jak instynktem strzeleckim błysnął Szymon Płoszaj. Radość WSS-u nie trwała jednak długo, bo niespełna 20 minut. Rafał Górczyński zaskoczył Wojciecha Woźniczkę dobrym strzałem w tzw. krótki róg. – Zagraliśmy dobrą pierwszą połowę, lecz nie wykorzystaliśmy swoich okazji. Gdyby tak się stało, moglibyśmy uniknąć niepotrzebnej nerwówki – powiedział w rozmowie z naszym portalem trener drużyny z Wisły Tomasz Wuwer.
Chwil kilka po rozpoczęciu drugiej połowy ponownie na prowadzenie wyszli gracze WSS-u, gdy Wojciech Małyjurek trafieniem zwieńczył ładną, indywidualną akcję. Ponownie jednak odpowiedź Spójni była bardzo dobra. W 56. minucie przytomnie w zamieszaniu pod bramką przeciwnika, które wynikło po rzucie wolny, odnalazł się Łukasz Worek.
W 74. minucie wiślanie mieli idealną okazję ku temu, aby znów prowadzić. W obrębie pola karnego rywala faulowany był Małyjurek, lecz strzał z 11. metrów Płoszaja obronił Krzysztof Salach. Napastnik WSS-u 10 minut później się zrehabilitował, a jego trafienie po podaniu Małyjurka dało wygraną ekipie z Wisły.